Ostatnio do sieci wyciekła wersja beta programu VMware Workstation 7. Miałem trochę problemów z jej instalacją. Na początku nie mogłem jej w ogóle zainstalować. Po zaakceptowaniu monitu o uprawnienia administratora, instalator tworzył proces i to by było na tyle. Wszystko prawdopodobnie przez to, że używam polskiej wersji systemu a instalator korzysta z jakiejś zmiennej systemowej dotyczącej języka i jak znalazł inny niż angielski to się nie włączał. Męczyłem się z tym dobre kilka dni. Jak się okazało rozwiązanie było wręcz banalne.
Wystarczyło tylko dodać parametr “-L English” (bez cudzysłowów) i instalacja poszła aż miło. Pierwsze co można zauważyć to nieco zmieniony instalator.
Dalej instalacja przebiega tak samo jak w poprzednich edycjach, z tym, że teraz można wybrać więcej składników do instalacji w trybie Custom. Po wpisaniu klucza seryjnego, który został udostępniony można cieszyć się aplikacją do 21 sierpnia. Trochę mało. Prawdopodobnie testerzy, którzy biorą udział w zamkniętym programie beta częściej otrzymują nowsze wersje. Zmian w interfejsie wiele nie ma. Jest na to jeszcze za wcześnie, zważywszy na fakt, że program beta rozpoczął się niedawno. Ze zmian opisywanych m.in. na portalu dobreprogramy.pl dostrzegłem bardzo niewiele. Nie ma dalej obsługi OpenGL 2.1 ani ShaderModel 3.0, ale jak już wcześniej pisałem, jest na to za wcześnie. Z widocznych zmian można wymienić między innymi
- możliwość wybrania liczby procesorów/liczby rdzeni przydzielonych do maszyny wirtualnej
- dodano obsługę dla Windows 7 i Windows Server 2008 R2
- funkcja AutoProtect zabezpieczająca maszyny wirtualne
- wirtualna drukarka (nie potrzeba instalować sterowników do drukarki w systemie gościu)
- szyfrowanie maszyn wirtualnych
- pobieranie/aktualizacja dodatków (VMware Tools) z internetu
- obsługa miniatur w Windows 7 (każda otwarta maszyna wirtualna jako osobna miniatura na pasku zadań w Windows 7)
Zobaczymy jak będzie sprawdzać się obsługa OpenGL 2.1 (wreszcie będzie można uruchomić Compiz na linuksie ;); VirtualBox posiada już obsługę OpenGL, pracują nad wsparciem dla DirectX) oraz Shader Model 3.0 (czyżby obsługa Aero?).
Zmianom uległ też Virtual Network Editor, czyli edytor wirtualnych sieci.
Muszę powiedzieć, że poprzedni wygląd mi się bardziej podobał, ale może to kwestia przyzwyczajenia? Tutaj wszystko jest w jednym miejscu. Może to i dobrze.
Aktualizacja:
Jednak udało mi się uruchomić interfejs Aero w wirtualnej maszynie. Jego działanie pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale to już coś.
Niestety okres próbny zakończył się i mam problem z deinstalacją tej aplikacji. Na dodatek usunąłem oryginalny plik instalacyjny. Z moich prób odinstalowania wynika, że trzeba mieć oryginalny instalator, żeby odinstalować program. Trochę dziwne działanie, ale na pewno zostanie to poprawione w wersji finalnej.