Perypetie z routerem

Ostatnio zmieniłem swój telefon z Nokii 6300 na Nokię E51. Dlaczego wybrałem taki telefon? Nie potrzeba mi jakiegoś super wypasionego aparatu, który ma 50 megapikseli. Chciałem zmienić na coś z prawdziwym systemem operacyjnym. Postawiłem na Symbiana. Nie żałuję decyzji. Do wyboru jeszcze miałem E63, ale niewiele różniła się od E51. Była gruba, wykonana z plastiku. Jedynym jej plusem była klawiatura QWERTY i nieco większy wyświetlacz.

Teraz mam telefon z metalową obudową (jedyne co jest plastikowe to tylko klawiatura i kawałek tylnego korpusu). Mój nowy telefon musiał posiadać Wi-Fi. Z internetu przez telefon najczęściej korzystałem w domu. Dlaczego więc miałem płacić za internet mobilny jak za zboże i oglądać sieć bez obrazków? Posiadałem dotychczas tylko internet kablowy podłączony do stacjonarnego komputera. Trzeba było więc rozdzielić go na bezprzewodowy i kablem standardowo do komputera. Założyłem wątek na forum. Doradzono mi router TP-Link TL-WR741ND. Znalazłem sklep, w którym cena była niezbyt wygórowana (nawet niższa od tych z Allegro) i do tego znajdował się w Krakowie. Na szczęście brat wybierał się na weekend do domu, a mieszka w Krakowie i nawet niedaleko tego sklepu i poprosiłem, aby kupił i przywiózł go do domu. Następnego dnia podłączyłem router, skonfigurowałem i… niespodzianka! Coś nie działa. A zapowiadało się tak ciekawie… Mój dostawca filtruje adresy MAC tak, aby ktoś niepowołany znając adres IP nie podpiął się do sieci. Musiałem dokonać klonowania adresu (adres MAC routera został zastąpiony tym adresem z karty sieciowej). Teoretycznie wszystko powinno działać. W praktyce okazało się całkiem inaczej. Cały tydzień męczyłem się z próbą sprawienia, aby to wszystko działało. Stwierdziłem, że pewnie router jest uszkodzony. Wybrałem się w słoneczny piątek do Krakowa, router został wymieniony od ręki na nowy. Wróciłem do domu, podłączyłem i… nie działa! Znowu! Bardzo się tym faktem zdenerwowałem. Było już za późno na telefon do serwisu od internetu. Stwierdziłem, że zadzwonię w poniedziałek. Miły pan z serwisu polecił mi abym przywrócił fabryczny adres MAC routera. Poprosił, aby poczekać około 10 minut i sprawdzić czy działa. Okazało się, że w końcu działa i wreszcie mogę cieszyć się “darmowym” internetem w telefonie. Cała ta sytuacja jest o tyle śmieszna, że niedawno konfigurowałem koledze router D-Link i po sklonowaniu adresu MAC wszystko działało bez zająknięcia. Niby taka błahostka a tak potrafi człowiekowi uprzykrzyć życie.